
w sobote wieczorem przyjechalismy do malego miasteczka o wdziecznej nazwie Tirinczipali i, po calym dniu niejedzenia, poszlismy na wielka, pachnaca kolacje za…3 zl /w przeliczeniu na polskie/. kiedy wracalismy do hotelu, trafilismy na dlugi, kolorowy, roztanczony, karnawalowy pochod, idacy glowna ulica. jako biali /?/ bylismy na tyle duza atrakcja /?/, ze „czolo” pochodu zatrzymalo sie przy nas, z idacej na przodzie orkiestry wyszedl „glowny dyrygent” i probowal przekonac mnie, abym weszla na maske pierwszego jadacego samochodu i zatanczyla! niestety, wypilam tylko jedna male piwo, co nie dalo mi tyle odwagi. bardzo tego zaluje, moglo byc ciekawie
od wczoraj jestesmy juz na Goa /dluga, 100 km plaza na Oceanem/. jest tak goraco, jak bylo na Zanzibarze w zeszlym roku. juz spieklam „na skwarek” i boje, jak bedzie mi sie dzisiaj spalo. po poludniu poszlismy na leniwe snucie po wioskach, piwo, soki z arbuza i papai /pysznosci!!!/. teraz juz wieczor, troche chlodniej, co oznacza temperature okolo 30 st.C.
jak wroce od Was, wezme wielkiego arbuza i butelke nabytego w malym sklepiku wioskowym, przepysznego Porto /Goa to dawna kolkonia portugalska, zostala im wiec umiejetnosc wytwarzania naprawde dobrego Porto/i usiade z tymi pysznosciami na plazy.
na Goa zostajemy az do piatku. to dobrze, bo tutejsze gazety podaja, ze w Madrasie /dokladnie w Chanai/ wlasnie sa rozruchy i juz zginely 4 osoby. podaja takze, ze w Colombo byl zamach bombowy na lotnisku miedzynarodowym, choc te informacje sa dosc enigmatyczne; anglojezyczne gazety podaja, ze na lotnisko zostalo zbombardowane przez organizacje Tamilskich Tygrysow. coz, do Colombo wracamy dopiero 6 marca… a do Polski wylatujemy, takze z Colombo,10 marca.
na Goa bylam 9 lat temu. spimy w tym samym miejscu, na koncu tej dlugiej plazy. oczywiscie „tu zaszly zmiany”, jest o wiele bardziej komercyjnie i turystycznie, choc klimat ciagle jeszcze jest. mieszkamy w malych chatkach z lisci palmowych nad sama plaza i rano budza nas ptaki tak glosne, ze wlasciwie nie da sie spac.
bylam tu 9 lat temu, tuz przed tym, zanim Los mnie „skaleczyl”…
zachlannie szukam tamtej siebie
tamtej pewnosci
tamtych marzen
tamtego poczucia niesmiertelnosci…