powiedziałam – moje prywatne ‚trzęsienie ziemi’ przeżyłam dzięki marzeniu o Afryce.
Ktoś powiedział – ‚ołtarzyk Afryki’.
Ktoś powiedział – nie wchodzi się do tej samej rzeki.
Ktoś powiedział – uzależnienie od podróży.
powiedziałam – konfrontacja z marzeniem.
a Afryka po prostu jest. niezależna od niczego i od nikogo. absolutnie piękna.
jeszcze 4 dni. znów mam to samo wrażenie – to nie ja odjeżdżam, to Afryka odsuwa się ode mnie. jak kruk, który odleciał, pozwalając mi odjechać. a przecież zabiorę ją w sobie. dała mi tyle siły, taki power! dała spokój i pewność. tam, w dolinie Czeriet – brałam do ręki problem nie do rozwiązania i dziwiłam się: jak mogłam tego nie widzieć? jak mogłam nie rozumieć? jak mogłam być tak głupia? wszystko stało się jasne, proste. czyste. wszystko miało swoje miejsce.
i wiem też – Afryka jest magią, czarem i siłą.
przed wyjazdem napisałam – konfrontacja z marzeniem; to co dostałam przerosło wszystkie moje oczekiwania i marzenia. Afryka zmusza do pokory wobec najprostszych prawd – smak wody, miękkość łóżka, chłodna woda na skórze, czystość świeżo upranej odzieży. potrafi także dać luksus – zapach mandarynki, ciepłą kawę parzoną po kameruńsku, hotel z klimatyzacją po ciężarówce. ale luksus daje rzadko i od niechcenia. bo Afryka to trud, zmęczenie, czasami do granic wytrzymałości, do momentu kiedy przychodzi myśl: ‚dalej już nie mogę’. a wtedy dotyka Cię, dotyka Twoich oczu, uszu, serca, dotyka słońcem, zapachem, kolorem, przestrzenią i już wiesz że zrobisz wszystko, że wszystko zniesiesz. że warto.
wracam. ale mam świt w wiosce Dagonow;
mam dolinę Czeriet;
pamiętam zaciekawione oczy małej Saar;
mam świt na Saharze, kiedy śpiewałam przy ognisku z kobietami;
mam ‚ciężarówke’;
pamiętam pierwszy i jedyny głośny śmiech Baszira /nasz kierowca – Tuareg przez pustynie Tenere/, kiedy schylając się po upuszczony przeze mnie kamień, stuknęliśmy się głowami, upadając w piasek;
mam serce Tuarega, które wzięłam. na chwilę. dając w zamian swoje. na chwilę;
mam kruka z pustyni Tenere;
mam kąpiel w wodospadzie w oazie Timia na pustyni Tenere;
znam smak i zapach afrykańskiej mandarynki;
znam chropowatość pnia baobabu. coś z wiary Druidow zostało w tych drzewach i… we mnie;
znam zapadającą noc w maleńkiej wiosce w górach w północnym Camerounie;
znam odczucie jazdy przez góry z układem kierowniczym na sznurek…
……………………………………………………………..
…tyle zakrętów za którymi wiem już co jest. tego mi nikt nie odbierze. nie zostawię jak aparatu fotograficznego na łóżku małego hotelu na skraju pustyni.
………………………………………………………………
…jeszcze nie jest smutno. jeszcze jestem. do ostatniej chwili, do widoku za oknem samolotu, który stanie się nie do rozróżnienia…
______________________________________________________________________
Jestem…
______________________________________________________________________
pojutrze Święta. kolejne moje Święta z daleka od najbliższych.
przyjmijcie naprawdę gorące życzenia. w tę niedzielę będzie mi smutno. po raz pierwszy…
Teresa