
…ale jeszcze tylko do jutra. przed chwila udało nam się dostać bilety i płyniemy XVIII-wiecznym parowcem wzdłuż jez.Tanganika do Zambii. były duże kłopoty ze zdobyciem tego biletu, ponieważ jez. Tanganika jest granicą między Tanzanią i Kongo a tam trwa wojna; parowiec służy do transportu uchodźców z Konga, jak nam powiedziano w biurze portu. nie bardzo wiedzieliśmy co zrobić i jak się stad wydostać, ale Afryka jest nieprzewidywalna – dziś okazało się, że jednak parowiec popłynie.
może wojna się skończyła?
tymczasem odkryłam właśnie nad j. Tanganika najpiękniejszą /jak twierdzi „nasz” Afrykaner/ plażę świata, która nazywa się plażą Jacobsa
– nie opowiem, pokażę zdjęcia.
i w ogóle – mnie jest dobrze, spokojnie, leniwie. to tylko „nasi Panowie” nie wytrzymują nieprzewidywalności Afryki, jej czasu, który płynie swoim magicznym rytmem i…wpadają w panikę, kiedy pojawiają się normalne kłopoty afrykańskie, czyli problemy z biletami, odjazdami, rozkładami, drogami, noclegami…
————————————————————–
ja – jestem w Afryce
nie biegnę. nie spieszę.
jestem